Nie mam zamieru być antyfeministą.W bractwie do którego mam zamiar wstąpić jest pełno świetnie walczących dam.Niech każda kieruje się własnym sercem.Jeśli jedna chce walczyć a druga-szyć to niech wybiera to co lubi
Wy w wojnę beze mnie nie leźcie,wy ją beze mnie przegracie
Heh ja mam zamiar zobaczyć jak to jest. Zlać sie potem zamęczyć i tyle. Nie mam zamiaru bronić facetów. Jeśli mają rączki i nóżki to potrafią sie doskonale sami obronić.
To niech się zapisze na karate jak chce walczyć. Albo odtwarzamy średniowiecze albo się bawimy w fantasy. No chyba, że jakaś pani chce być antyczną amazonką to przepraszam.
Pozdrawiam
Panowie! Kobiety walczące to nie mit! Moja siostra walczy od trzech lat i nie jednego pana udało jej się pokonać lub wymęczyć! Dużym problemem jest psychika! Kobiety szybciej ustępują! Nie zdziwcie się, gdy kiedyś leżąc pokonanym na polu, stanie nad wami rycerz i przemówi pięknym, kobiecym głosem - 'Pokonany!'
O ile sie nie myle to w niektórych plemionach, takich jak wikingowie walczyli wszyscy i kobiety, i męszczyżni(a po bitwie głowy pokonanych wrogów wieszali za włosy przed drzwiami chat.. to musiał być ładny widok)*
pozdrawiam (i nikomu nieżycze takiego losu)
*coś takiego było na discowery
Widziałem turniej bojowy kobiet na grunwaldzie. Było słabo, bardzo słabo w porównaniu do panów....gdybym nie wiedział, że to kobiety, to powiedziałbym, że poziom był żenujący.
Czarny Rycerz napisał/a:
A ja nie mam nic na przeciwko, ale najpierw trzeba pocwiczyc fechtunek a dopiero potem pchac sie na turnieje
Słuszna uwaga . I dotyczy nie tylko kobiet .
A tak na marginedie, fajny temat, he, he he
Ja tam się po kilku grupach szermierczych "wycierałam" i "wycieram" i jeszcze nie zdarzyło mi się, że się ktoś ze mne śmiał, za to raz się śmiano z mojego przeciwnika, że tak szybko migusiem, cofając się z pola, dobity lewakiem, wypadł .
A tak na całkiem całkiem powaznie, BABY, jak chcecie powalczyć najgorsze co możecie zrobic to pchać się do bractwa. Najpierw lepiej, jeśli macie taka możliwość, potrenujcie w jakimś klubie szermirczym (ARAMIS, LORICA, MKS itp..), lub potrenujcie w ARMIE, długi miecz, kord, szablę, rapier, szpadę, cokolwiek. Tam się z Was nię będą śmiać. Jak już osiągniecie przyzwoitą sprawność ruchową, taką o której amatorzy (szczególnie ci śmiejący się, bo uwierzcie, są to najcześciej cieńkie bolki bez charakteru i jaj , gość na poziomie śmiać się nie będzie, tylko pomoże, doradzi) mogą tylko marzyć, przyjdzie czas i na blaszki.
A co do tego turnieju na Grunvie, myślę, że kobiety słabo wypadły, bo miały zbyt ciężki sprzęt. Do obciążenia trzeba mieśnie i ściegna przyzwyczaic, to raz. Dwa: kobiety powinny używac lżejszego sprzętu, dostosowanego do swojej wagi i możliwości fizycznych, a nie pożyczonego od kumpla, chłopaka itp.
Pozdrawiam
Spadaj stąd, chłopcze, bo to nie temat dla Ciebie.
Przepraszam, dzieciaku, bo zdaje się, że masz 14 lat i najprawdpodobniej w życiu nie walczyłeś, a nawet podejrzewam, że z nikim nawet nie sparrowałeś, bez względu na płeć tej osoby.
Bartosz napisał/a:
ciekawe czy są pełne płytowe zbroje dla kobiet? Bo takie żeczy to chyba w fantasy tylko idzie spodkać?
Oj muszę Cię zdziwić. W Japoni (a wiadomi jak na wschodzie traktowane były i są kobiety ;-)) pewnej arystokratce, mogła to być nawet cesarzowa, musiałbym sprawdzić, specjalnie poszerzano zbroję, gdy była w ciąży. Przypominam sobie jeszcze jeden przypadek kobiety z Kraju Kwitnacej Wiśni , która walczyła u boku męża i brała udział w bitwach, a gdy on zginął prowadziła wojska. Jak mówią kroniki, była dobrą i okrutną wojowniczką, czynnie bioraca udział w bitwie, zabijając. Aha, pamietam jak na freha w podobnym temacie tj walczących pań, gość podesłał zdjęcie żelaznego kirysu dla kobiety (takiego z wiekowych europejskich wykopalisk , a nie wspólczesnej wariacji na temat , zresza mało poważnych, jak ażurowy napierśnik ). Ale by podać dokladnie namiery na żródła musiłabym w domu pogrzebać.
Marcinek napisał/a:
[Sprzet jest taki żeby chronił, nie może być za lekki.
Wiesz trudno, żeby dla przykładu użwała niedopasowanych naręczaków kumpla i machała 2 kg jednoręczym mieczem. Jak zamawiam długi miecz, nie zamawiam 2,5 kg tylko taki do maks 1,6 kg, a co do ochraniaczy, są różne rozwiązania, zależy również, czy nastawiasz się na walkę na hardcorowych turniejach, buhurtach waląc 2 kg jedynka i 2,5-3,5-4 kg półtorakiem.itp, czy sparujesz tylko na sali treningowej, albo uczestniczysz tyko w "damskich " turniejach lub turniejach, zawodach na trafienia, gdzie strzały sa jednak słabsze. Wiadomo pełna płyta najlepiej chroni, jednak jest cieżka, można kombinować z utwardzaną woskiem skórą, zbrojnikami itp.
Jeszcze fragment komentarzu Martina z frehy, z turnieju kobiet na Grunvie AD.2005:
"Pierwszy turniej bojowy zorganizowany wyłącznie dla kobiet mamy za sobą. Zgłoszonych uczestniczek - 4
Stoczonych walk - 3 (Poszło pucharowym, po 2 pierwszych walkach zostały dwie zawodniczki i walczyły o pierwsze miejsce).
Uwagi z mojej strony:
- upraszam o popracowanie nad sprzętem. Barbuta weszłą warunkowo, za rok nie wejdzie. Ogólny poziom sprzętu był, nie okłamujmy się, niezbyt wysoki (dotyczyło też sporej części mężczyzn).
- Gorąco polecam odciążenie sprzętu, zwłaszcza tarcz i mieczy. Chłopcy wpadli na to jakiś czas temu, a nie będzie nowiną, jeśli powiem, że przeważnie mają więcej krzepy. Po prostu, szybszym mieczem macha się szybciej i dłużej. "
Jak widać po pierwsze grupa była mało raprezentatywna , zaledwie 4 uczestniczki, po drugie uwagi do niskiego poziomu i odciążenia spzetu dotyczył również Panów , którzy "wpadli na to jakiś czas temu' .
POwiem, że u mnie w bractwie jedna z dam stwierdziła, że nie chce strzelać z łuku ani gotować tylko chce władać mieczem jak mężczyźni. Na początku były opory "starszyzny bractwa", a także namiestnika, ale wkońcu jej pozwolili niech robi co chce. Tylko, że nie będzie żadnych udogodnień w stosunku do niej tylko dlatego bo jest kobietą
Pozdrawiam!
Mogę powiedzieć tylko jedno i nie jest to tylko moje zdanie ale wielu facetów,którzy na dodatek prowadzą różne szkoły walki - Jeśli kobiety juz na poważnie zabierają się za naukę jakiejś sztuki walki to robią to z wielkim zacięciem i nigdy nie ustępują
brynhilda napisał/a:
Jeśli kobiety juz na poważnie zabierają się za naukę jakiejś sztuki walki to robią to z wielkim zacięciem i nigdy nie ustępują
To akurat zależy indywidualnie
U nas kobiety na treningach nie są niczym nowym. I to od dawna. choć do inscenizacji mają szansę wyjść jedynie jako łucznik.
W ogóle to raczej nie nazywałbym szermierki traktatowej "sztuką walki".
pozdrawiam
...w zakopanem na giewoncie,
scelił baca bace w prącie.
cy go scelił, cy nie scelił
ale onieśmielił,
ale onieśmielił...
brynhilda napisał/a:
Jeśli kobiety juz na poważnie zabierają się za naukę jakiejś sztuki walki to robią to z wielkim zacięciem i nigdy nie ustępują
To akurat zależy indywidualnie
Że indywidualnie, w pełni się zgadzam. Z doswiadczeń z naszych treningów, kobiety i faceci odpadają powiedziłabym "idąc ramie w ramię", he, he.
Ja bym zwróciła uwage na inny problem, na który pisał na freha Martin. Na sprzęt. Dziewczyny najczęściej pożyczają go od swoich kolegów. By w sprzęt zainwestowac, wymaga to trochę wysiłku, i nie chodzi tylko o kasę, ale wybranie choćby własciwego, nie partaczącego roboty płatnerza (sorki za płatnika ).
Dlatego mam propozycję, by w tym temacie skupic sie na konktretach a nie bezsensownych przepychankach "czy kobietom wypada". Powymieniac się doswiadczeniami, chocby jak dopasować klepsydry o "standartowym" wymiarze robionych na rekawice spawalnicza do drobnej dłoni , albo znaleźć przyjazne "kobietom wlczącym" bractwo czy klub szermierczy w najblizszej okolicy, lub złapac kontakt typu: trenujemy w jednym miescie, i by było nam rażniej odwiedzimy sie wzajemnie i posparujemy na treningach, pogadamy, powymieniamy doswiadczenia. Na tak dużej imprezie jak Wolin w 2005r. (jak wyczytałam w podobnym temacie wałkowanym do znudzenia na freha) na 300 osób na bitwie było 5 !!! kobiet. W 2006 r. pewnie mniej. Aż nie chcę myslec ile w takim Krakowie, gdzie mieszkam, jest dziewczyn walczących szablą, ba!, w całej południowej Polsce.
To tyle.
Pozdrawiam
Marcinek napisał/a:
Widziałem turniej bojowy kobiet na grunwaldzie. Było słabo, bardzo słabo w porównaniu do panów....gdybym nie wiedział, że to kobiety, to powiedziałbym, że poziom był żenujący.
Taaa też to widziałem i to było bardzo żenujące Darły się jakby rodziły trojaczki i po dwóch uderzeniach były wykończone. Pozatym miały koszmarny sprzet
"Lo, there do I see my father
Lo, there do I see my mother my sisters
and my brothers
Lo, there do I see the line of my people back
to the beginning
Lo, they do call to me
They bid me take place among them
in the Halls of Valhalla
Where the brave may live forever... "
Kobiety są niestety fizycznie słabsze od facetów (tak już natura nas stworzyła)ale za to są duzo zwinniejsze od facetów.No i fakt faktem sprzęt swoje waży...Gdyby nie to całe żelastwo mogę spokojnie powiedzieć że szansze byłyby bardziej wyrównane