Jak co roku w Liwie także i w tym odbył się Turniej Rycerski "O pierścień Księżnej Anny", tegoroczny opatrzony był numerem VI (19-20 VIII). Wstęp kosztował symbolicznego piątaka. Przy samym wejściu stały stragany na których próbowano się pozbyć nie mającego wiele wspólnego ze średniowieczem przedmiotów, a więc różnego rodzaju UZI shotguny, miśki, balony i inne całkowicie nie potrzebne, odpustowe rzeczy. Dalej jedzenie i picie (hamburgery, hot-dogi po... 4zł !!!) I nareszcie stoiska z tym, co uwielbi każdy miłośnik średniowiecza. Miecze sztylety, katany, noże, miski, kubki, beczki, ubrania, rogi do picia, wszystko, co jest niezbędne do życia. Trochę dalej za drobną opłatą można było sprawdzić się w celnym oku, strzelając z łuku bądź z kuszy (3 strzały kosztowały 3 złote). Było to ostatnie stoisko, za nim wznosiła się wysoka, drewniana wieża strzegąca wejścia do miejsca, gdzie namioty swe rozłożone mieli rycerze i ich drużyny. Rzemieślnicy swoimi wyrobami prezentowali naprawdę wysoki poziom, zwłaszcza jeden, który specjalizuje się w wyrobie katan, sztyletów i pieknych, długich łuków, ceny też ma nieziemskie: katany 1500-3500 zł, co prawda pięknie wykonane z rogowymi elementami rękojeści, ale na kogo stać na taki wydatek? Wieczorem, już po paru piwach rozkładał katany "na części pierwsze", nazywał poszczególne częsci, składał i żądał postawienia sobie za to piwa. Bardzo ładne było też stoisko z drewnianymi miskami, kuflami, beczką na wino (z kurkiem do nalewania), kielichami, łyżkami, dostępne były także w sprzedaży "armaty" (chyba hakownice...), które robiły naprawdę wielki huk. Nowością był stragan w wyrobami ceramicznymi. Tu oprócz tego, co wymieniłem wcześniej, można było nabyć talerze, półmiski, świeczniki i dzbany. Ceny nie były wygórowane (wg osób, które się na tym znają, bo moim zdaniem 20 zł za niewielki kubek to trochę za dużo). Była też możliwość zrobienia sobie u płatnerza włąsnym aparatem zdjęcia w zbroi płytowej, albo obok. Nic jednak za darmo, taka przyjemność kosztowała kolejno 5 i 1 zł. Minusem, moim zdaniem, okazał się brak stoisk z książkami i średniowieczną muzyka.
Teraz co nieco o tym, co przygotowali organizatorzy. Pierwsze odbyły się rycerskie pojedynki w drewnianym ringu, zwycięzcą zostawał ten, który jako pierwszy 10 razy uderzy swojego przeciwnika w jakiekolwiek miejsce powyżej kolan, cios w tarczę nie był oczywiście punktowany. Walczono mieczami, toporami, z tarczami lub bez nich. Następnie nad Liwcem, który płynie niedaleko zamku, odbył się turniej myśliwski. Trzech uczestników (dwóch mężczyzn i kobieta) strzelało z kusz do rzucanych na wodę styropianowych kaczek. Kobieta zajęła ostatnie miejsce. W tym samym czasie można było popatrzeć na "nieoficjalny" turniej łuczniczy. Pod sceną można było wziąć udział w zabawach plebejskich, które cieszyły się popularnością w większości wśród dzieci. Niebawem w zręczności sprawdzali się członkowie bractw w specjalnie dla nich przygotowanym torze przeszkód. Najpierw z czołem opartym na palu do wysokości pasa kręcili się szybko ok. 7 razy, potem wskakiwali na takie same pale i musieli przeskakiwać z jednego na drugi, następnie zrzucenie mieczem okrągłego kawałka drewna przeskoczenie 2.5 m drewnianej ściany, 3 strzały z łuku, wejście na wieże, uderzenie w gong i zejście. To wszystko oczywiście na czas. I główny punkt programu: walna bitwana 150 rycerzy, przygotowania do niej trwały ok. 30 min. Atrakcją był trebuszet, który miotał mąkę ;) w rycerza trafił tylko raz. Walka była naprawdę zacięta i dramatyczna, pękały miecze, jeden zakuty na początku za mocno dostał i do końca przeleżał na uboczu, drugiemu po ciosie mieczem przekręcił się hełm, co groziło mu uduszeniem. W końci z dużymi problemami hełm ściągnięto, ale rycerz nie wziął już udziału w walce. Po bitwie pod sceną miało miejsce "przedstawienie teatralne", dzięki któremu można było poznać miejscową legendę o Żółtej Damie, która straszy na zamku po dziś dzień, niesprawiedliwie skazana na śmierć przez małżonka. Ok. 21 odbył się pokaz tańca ognia grupy z Ostrołęki, pierwszy raz widziałem TAKĄ zabawę z ogniem, coś pięknego. W tym samym czasie grała już folkowa grupa "Browarius". Po koncercie ciąg dalszy pokazu ostrołęckiej grupy, pokaz sztucznych ogni i... z żalem w sercu trzeba się było zbierać do domu i oczekiwać następnego turnieju...
Owszem turniej bardzo fajny, bitwa dosyć ostra ... jedyna no co można ponarzekać to ... mało miejsca na rozbicie obozu (ci co przyjechali najpuźniej tj. w dniu turnieju rozbijać musieli się na ścierzkach), oraz standardowo już zabrakło miejsc siedzących na uczcie która była doskonała.
Klimat na turnieju psuły troche wspomniane stragany z barachłem .
Spośród kilku straganów dało się wyłowić coś godnego uwagi ...
Ehhh czekam na przyszłoroczny turniej
Pozdrawiam i udanego Sylwestra.