Witam!
Właśnie tu dotarłem z opóźnieniem.
Jako facet który od ładnych kilku lat produkuje wastery dla ARMA (to ja i Bartek Walczak wypuściliśmy pierwszy w Polsce klasyczny armowski waster) pozwolę sobie kilka rzeczy wyjaśnić
Dawidzik napisał/a:
A czasami nie chodzi o to że twarde drewno (dą będzie znacznie podatniejsze na ewentualne strzelenie niż miecz z miękkiego drzewa (np. jesion).
Jesion i dąb to tzw drewna twarde, czyli liściaste inaczej mówiąc.
Na broń ćwiczebną nadają się tylko drewna liściaste - sosnę, świerk itd. można dać tylko dzieciom, bo znudzą sie zanim połamią a połamią w 3 dni.
Ale wśród drewna liściastego każdy gatunek ma swoją specyfikę a i wytrzymałość w obrębie gatunku też się czasem różni zależnie od pnia z którego deska pochodzi.
W dodatku drewniany miecz podlega bardzo dużym i różnorodnym naprężeniom.
Buk ma tendencję do bycia kruchym po pewnym czasie, dąb jest mniej odporny od innych, akacja dobrej jakości jest bardzo trudna do nabycia a jesion jest idealny na drzewca a nie na miecze.
Coś mogę na ten temat powiedzieć, dostarczyłem ludziom po kilkaset mieczy z różnych gatunków drewna.
Robienie miecza u siebie jest sprawą trudniejszą niż się wydaje i bardzo pracochłonną. Niedokładności wykonania sprawiają, że sprzęt będzie mniej trwały.
Drewniany miecz powinien być odpowiednio wyważony, żeby w ogóle nadawał się do walki - inaczej będzie imitował maczugę.
Drewno ma inną wytrzymałość niż stal, więc ze względu na zachowanie koniecznej grubości wyważenia miecza w drewnie nigdy do końca się nie odtworzy.
Poza tym drewno ma inną dynamikę niż stal, co wychodzi przy treningu realnych technik walki.
Z tego powodu ARMA używa drewna tylko do pewnej częsci treningu.
Tak czy siak drewniany miecz jest bardzo dobrym sprzętem na początek - chociażby ze względu na kasę (dobry waster jest ok 10 razy tanszy od miecza nadającego się do użytku, bo o mieczach do walki za 300 zł lepiej nie wspominać. Takich nie ma.).
Jaki powinien być dobry drewniany miecz?
1. jeśli chcemy walczyć jak w średniowieczu to wymiarami podstawowymi (długość, jelec, rękojeśc, klinga) powinien z grubsza odpowiadać któremuś realnemu typowi miecza.
2. klinga musi zwężać się w stronę sztychu - inaczej będzie to pała z jelcem a nie miecz
3. nie może mieć kantów na częściach, którymi się uderza. Kanty na klindze, nawet małe, przy uderzeniach działają jak krawędzie tnące. Sprawdziłem to na własnych palcach - kilka tygodni wyłączenia z treningu.
4. Nie może mieć ostrego sztychu - wprawdzie pchnięć nie powinno się zadawać sztywną klingą (nawet słabe pchnięcia są cholernie niebezpieczne) ale w walce jest sporo sytuacji gdy sztych "sam wchodzi", zwłaszcza w przypadku ludzi niedoświadczonych.
5. najważniejsze - swoim wyważenien i dynamiką powinien "wymuszać" na cwiczącym prawidłową pracę nóg i ramion. Z czego wynika, że do projektowania miecza z drewna trzeba najpierw trochę wiedzieć o władaniu tą bronią, czyli być osobą zaawansowaną w treningu i prowadzeniu treningu. Inaczej użytkownik drewnianego miecza będzie się nim przyjemnie pykał ale nie nauczy się zbyt wiele i po przejściu na stalowy zaczyna wszystko od zera... a raczej od -1 bo będzie miał wiele nawyków przeszkadzających.
Znalezienie odpowiedniego drewna nie jest łatwe. W handlu takiego nie ma (zwykle sprzedaje się sosnę i świerk, czasem dą, trzeba odkupić od stolarza.
Obrobienie drewna to druga sprawa. Jak się nie ma elektronarzędzi to trwa strasznie długo.
Dłużej niż zarobienie 60 zł.
Żeby nie było, że reklamuję swój własny sklep - małe streszczenie problemu:
W handlu miecze nadające się do walki kosztują różnie.
Najdroższe są shinaie do kendo - ale też są najbezpieczniejsze w sparringach na pełnej prędkości ze względu na gietką klingę. Trzeba wydać 120 zł + przesyłka.
Cena wasterów wynosi 50-60 zł (zależnie od wielkości ale niezależnie od producenta, bo konkurencja wymusiła wyrównianie cen) + przesyłka. Dobry waster na treningach ARMA wytrzymywał ok roku. Każdy ćwiczy inaczej ale jest to jakiś punkt odniesienia.
Za takie same lub minimalnie mniejsze (30-50 zł + przesyłka) pieniądze można kupić miecz udający sprzęt do treningu, który się szybko rozleci.
Samodzielne robienie miecza z kawałka dębu (najczęsciej spotykany w handlu) - 25 zł + 5-6 godzin pracy.
Wyjdzie rzecz niezgrabna, niezbyt wytrzymała i niezbyt bezpieczna (kanty, pęknięcia w środku walki itd.). Stolarz zrobi to porządniej i w 10 minut ale musi ustawić maszyny, co mu się nie opłaca jeśli niebędzie robił długiej serii. Stąd zamówienie pojedynczego wastera u stolarza kosztuje do 80 zł czyli o 1/4 więcej niż w sklepie.
Dąb jest materiałem kiepskim na waster, szybko się zuzywa od uderzen i peka wzdłuż.
Stylisko od łopaty - 10 zł + 2-3 godziny pracy. Wyjdzie maczuga niebezpieczna dla głów i palców, z gwarancją obrażeń. Zestruganie jej jest ciężką pracą, której nikomu się nie chce robić. Nie da się tym walczyć jak mieczem - wyważeniem nigdy się do miecza nawet nie zbliży. Maczuga w średniowieczu była bronią chętnie używaną - ale nikt jej z mieczem nie mylił.
Kij od miotły - 7 zł. Peknie zaraz tworząc piękną ostrą drzazgę, która wchodzi w ciało jak w masło. Otulina piankowa (15zł ) nieco poprawia bezpieczeństwo ale i tak ni cholery nie działa toto jak miecz. Za to dostarcza sporo zabawy i wymaga mniejszych osłon.
bokken - 35-60 zł + wysyłka. Ale nadaje się do treningu szermierki japońskiej lub szermierki europejskim kordem. Odróżnianie technik na kord od szermierki mieczem wymaga już trochę wiedzy.
Inaczej mówiąc - jeśli nie mamy pieniędzy na miecz stalowy - lepiej kupić drewniany niż kombinować z robieniem zamienników. Zresztą dobrze jest w ogóle zacząć od treningu drewnem, to pozwala zastanowić się jaki stalowy miecz nam odpowiada.
Ja na początku wyciąłem sobie gruby patyk i tak machałem. potem uderzałem w coś. Dokładnie to nie pamiętam bo miałem wtedy z 7lat. Potem tata zrobił mi tarcze. herb namalowałem farbami(znalazłem w piwnicy) I tak to szło do przodu. Następnie wymyśliłem sobie i Wyrzeźbiłem sobie mieczyk w drewnie(już nie patyk). Teraz włócznia się przyda i kolega dał mi drewno z drabinki od siłowni tak 1,5m miała. I siekierką wyostrzyłem i była fajna zabawa. Teraz kupiłem sobie Półtoraka(stalowego) i robię kolczugę. Chce ja skończyć i .........?? Zobaczę co czas pokaże. Tak więc widzicie prawie każdy chłopczyk zaczynał od patyka potem mieczyka drewnianego, następnie coś stalowego. smiley Pozrdrawiam
Nie polecam tych dziadowych drewniaków sprzedawanych na turniejach.
Rozpadają się raz dwa.
Też zaczynam z drewniakami, ale teraz obwaliłem sobie na zimno kawałek aluminium i mam jaką taką szablę do ćwiczeń.