DO RAJU TYLKO OSOBNO
Dodane przez Admin dnia 25 marzec 2005 16:28
azeta Rycerska 2, 2004
Średniowiecze rycerzy, władców, trubadurów... Tych, co walczyli ze smokami, zdobywali Jeruzalem, szlifowali w turniejach swe miecze i kopie. A co z kobietami? Wędrowni poeci musieli się niemało natrudzić, by ułożyć o nich dostatecznie długie strofy. Bo co ciekawego można rzec o niewieście szczelnie zakrytej od stóp po szyję, dłubiącej igłą w ręcznych robótkach i pomrukującej pacierze?
Do RajuW XIII wieku franciszkański kaznodzieja Bertold z Ratyzbony ogłosił, że ogół zbawionych nie przekroczy liczby uratowanych z Potopu na łodzi Noego. Jakkolwiek by nie liczyć - dowodził mnich - najwyżej jeden na sto tysięcy grzeszników ma mglistą szansę uniknięcia piekieł. I raczej nie będzie to kobieta. To o niej przecież mówi Eklezjastes: "Poznałem, że bardziej gorzka niźli śmierć jest niewiasta, która jest sidłem łowców, a serce jej niewodem, a ręce jej są petami". Jedynie damy cnotliwe, skromne w obyczajach, mogły żywić nadzieję na szczęśliwszy los. Nie za życia, lecz po śmierci, naturalnie. Nie dziwi zatem fakt, że dla wielu panien i mężatek mocne ufortyfikowanie się w cnocie, stanowiło punkt honoru i życiowe wyzwanie.
Panna jak wino
Szczepienie kultu cnoty wśród płci niewieściej należało do priorytetowych zadań średniowiecznych moralistów. Rodzimym tego dowodem jest zbiorek moralno-obyczajowych rad dla dziewcząt nieznanego autora, wydany u schyłku polskiego średniowiecza w Krakowie i zatytułowany "Zachowanie żywota panieńskiego".
Autor poucza nieświadomie Czytelniczki, że istnieją lepsze i gorsze gatunki dziewic, a i nie brak wśród dziewcząt zręcznych mistyfikatorek, które z fałszywym dziewiczym wiankiem usiłują w gronie lepszych od siebie zbliżyć się do Królestwa Niebieskiego. O takich nie warto nawet wiele mówić, gdyż pannami są "imieniem tylko (...). Jako gdy która panna pokątnie straci swe panieństwo, a wżdy chodzi we wieńcu (...) jest jako wieniec przed domem ale wina w piwnicy nie ma, jeno drożdże nieczyste zostały. Takowa ma się wstydzić gdy jej rzeką panno. (...) I jako się śmie okazać między pannami, jak owca zarażona pomiędzy owieczkami czystymi".
Inne znów dziewczęta, nie całkiem jeszcze stracone, mimo, że nie grzeszą ciałem, ochoczo popuszczają cugli wyobraźni. I choć zmylone ich cichością otoczenie może stawiać je za wzór pobożnej kontemplacji, są to panny wyjątkowo grzeszne, "na myśli a w woli nieczyste, jak ta panna, która by rada źle uczyniła, ale nie może przez bojaźń albo hańbę, żeby się brzucha nie dopuściła". Niektóre z nich ciekawość grzechu popycha nawet do "podglądania, śmiechu, dotykania". A stąd tylko krok do piekielnych bram...
Autor "Zachowywania żywota panieńskiego" nie pozostawia swych uczennic w strachu i bez porady. Wylicza im dokładnie co robić, by jak najdłużej cieszyć się tak łatwo narażoną na szwank cnotą. Przede wszystkim należy zachowywać skromność w jedzeniu i piciu "bo nieskromność jest wielką nieczystości", by unikać przypatrywania się niestosownym rzeczom "bo nie jest rzecz poczesna pannom bieżać do okna aby się dziwić, kto gdzie idzie, gdyż pachołki grają, zbytki stroją, ukazując się przed pannami", nie dawać posłuchu frywolnym opowieściom i piosenkom oraz wyznaniom męskim, bo mężczyzna "łgać będzie ślubując wielkie a wysokie rzeczy (...) a źle uczyniwszy ciebie opuści i ciebie nie pojmie, bojąc się abyś innym też nie czyniła jako z nim", unikać tańca tańca i zabaw z chłopcami "bo panna doskonała ma próżna być wszech lekkości", unikać przebywania sam na sam z mężczyzną, samotnych spacerów po polach, łąkach i lasach, a zwłaszcza po zmroku...!
Kaznodziejskie zachęty do dziewictwa, uwarzone w żarze piekieł i uformowane narzędziami szatańskich tortur, przemawiały najsilniej do dziewcząt z bujną wyobraźnią. Niewiasty obdarzone przez Niebiosa większą dozą sceptycyzmu, przekonywano przesłankami praktycznymi, które miały zniechęcić do obcowania z mężczyzną. Kanclerz Uniwersytetu Paryskiego Jan Gerson w napisanym dla siostry traktacie, wylicza szereg udręk związanych z małżeństwem "Małżonek może okazać się pijanicą i rozrzutnikiem, albo też skąpcem (...). Jakim kłopotem jest ciąża! Ileż to kobiet umiera w połogu! Czy matka, która karmi, może kiedykolwiek zaznać spokojnego snu? (...). Może dzieci będą brzydkie albo nieposłuszne, może umrze małżonek, a matka zostanie wdową żyjącą w trosce i biedzie?
apage, mężu! apage, satana!
Na kartach historii nie brak zatem przykładów kobiet żyjących w czystości. Pierwszą z rodzimych wstrzemięźliwych jest księżna śląska Jadwiga. Wprawdzie miała ona z Henrykiem Brodatym kilkoro dzieci, ale bynajmniej nie z cielesnych pobudek, wypełniła jedynie dynastyczny obowiązek. Jako zaledwie trzydziestopięcioletnia kobieta złożyła śluby czystości i ponoć odtąd już nigdy, to jest mniej więcej przez trzydzieści kolejnych lat, nie przebywała z mężem sam na sam.
W kultywowaniu dziewictwa nie ustępowała starszej kuzynce księżna Kinga. Mimo, że także była mężatka, nie zarzuciła cielesnej ascezy. Aby uniknąć żądz, na wszelki wypadek w ogóle nie rozmawiała z obcymi mężczyznami, do męża zaś odzywała się z rzadka. Robiła to jednak na tyle skutecznie, że Bolesław za jej namową wyrzekł się co śmielszych ziemskich pragnień i po kilku latach zaniechał myśli o zbliżeniu. Co więcej, wiedziony przykładem żony, sam stał się orędownikiem czystości. Z tej to przyczyny uzyskał chwalebny, choć drogo okupiony, przydomek Wstydliwego.
Najmniej zaciekle broniła czci niewiasta wierna mężowi, który w orszaku Bolesława Śmiałego ruszył na Ruś. W trosce o uniknięcie cielesnych pokus Małgorzata z Zębocina kazała zamurować się w wieży. Przez siedem lat jedzenie i ubranie w sposób wielce niepraktyczny wciągała na sznurze, ale za to jej obyczaje nie budziły najmniejszych podejrzeń! Chyba, że... sam diabeł zdecydowałby się wystawić na próbę wytrzymałość pustelnicy.
Tak właśnie stało się w przypadku mniszki Eufraksyi. Dzieje jej zmagań z kusicielem opisuje polskojęzyczny tekst z XV wieku. Młoda dziewica po przybyciu do klasztoru padła ofiarą diabelskich sideł. Nocami odczuwała bliskość demona, który bezwstydnie kładł się jej na posłaniu, owiewał piekielnym oddechem, wyszeptywał bezwstydne propozycje... Nieugięta panna stawiła mu mężnie czoła zwielokrotniając ilość codziennych modlitw, praktykując surowy post i posypując co wieczór łóżko popiołem. Diabeł nie ustępował. Trzeba było kilku lat, by dał za wygraną Wówczas mniszka, zahartowana w walce z wysłannikiem piekieł, odkryła w sobie moc. Jęła wypędzać demony, a szczególnie pomagała udręczonym zakonnicom, dla których stanu Zły nie przejawiał należytego szacunku.
paragraf na wstrzemięźliwość
W średniowieczu obyczaj najsrożej piętnował kobiety niezamężne, nie będące zakonnicami. Powszechnie przypisywano takim skłonność do rozpusty i czarów. Każdy dbający o honor ojciec rodziny spieszył więc z wydaniem za mąż córek, by praktycznie zaradzić złu. Teorią zamęścia zajęli się, naturalnie, teologowie.
Najgoręcej apelował o nie pozostawianie kobiet bez nadzoru mężczyzny Jan Burchard, głęboko przekonany, że mężatki są mniej niebezpieczne niż niezaspokojone w swych żądaniach panny. Spuszczona z oka panna, zdaniem Burcharda, nie zajmuje się niczym innym jak szukaniem okazji do cudzołóstwa. To istna zgroza, zważywszy, że ma ogół w średniowieczu zgodnie twierdzono, że "dziewczyna nie powinna się kochać nawet ze swoim narzeczonym, gdyż powstrzymuje ją to od prawdziwej pobożności". Za grzech uznawano nawet poszukiwanie rozkoszy w legalnym, małżeńskim łożu. Nieumiarkowanie męża w okazywaniu miłości żonie, zdaniem św. Hieronima, czyni z niej ladacznicę, z męża zaś rozpustnika. Święty Gilbert opisuje, ku przestrodze mężom, historię człowieka, który powodowany miłością do żony zabrał na pielgrzymkę jej przepaskę. Grzesznikowi temu miał się ukazać diabeł pod postacią św. Jakuba i... skłonić go do kastracji. Gdy okaleczony mąż odkrył mistyfikację, w poczuciu hańby zasztyletował się. Opowieść ta miała uzmysłowić słuchaczom, jak wielki przystęp ma piekło dla ludzi podległych ziemskim rozkoszom. Jedna z rzeźb w kościele z Civaux, pochodząca prawdopodobnie z XI w., przedstawia to obrazowo w scenie żeglugi mężczyzn po wzburzonym morzu, do którego otchłani wabią ich syreny - kobiety. Tuż obok wyobrażone są skromne postacie małżonków, będące przykładem właściwej postawy życiowej.
W 829 roku dostojnicy kościoła zgromadzeni w Paryżu za sprawą Ludwika Pobożnego ustanawiają tezy, które dotyczą spraw cielesnych w małżeństwie, a brzmią one następująco:
"Nie powinno się zawierać małżeństwa dla pożądliwości lecz raczej z przyczyny pragnienia potomstwa".
"Należy zachować niewinność aż do ślubu".
"Ludzie świeccy powinni wiedzieć, jak miłować żonę w czystości i że winni są są okazywać jej szacunek jako istocie słabej".
"Intencją aktu seksualnego z żoną nie powinna być rozkosz, lecz spłodzenie potomstwa. Należy unikać stosunków z żoną, gdy jest ona już brzemienna".
Kościół traktował małżeństwo jako niedoskonałe remedium na "niebezpieczeństwo rozpusty" i swobodną zmysłowość, wszak, jak pisze św. Paweł "Lepiej żyć w małżeństwie, niż płonąć". Zdaniem teologów, w idealnych warunkach raju nie dochodziło do małżeńskich rozkoszy. Jan Szkot Eurigena twierdził, że Adam i Ewa w niebiańskim ogrodzie praktykowali tajemny i nikomu nieznany sposób wspólnego obcowania, kiedy to "W spokoju ciała i duszy, nie narażając dziewictwa na zepsucie, mąż miał, a raczej miałby, możliwość zapłodnienia swej żony". Święty Hieronim wyrażał pogląd, iż ciała Adama i Ewy w raju w ogóle nie łączyły się ze sobą, nastąpiło to dopiero na ziemi. Idealnym związkiem kobiety i mężczyzny był więc taki, w którym kontakt fizyczny w ogóle nie występował. "Ktokolwiek nadmiernie miłuje swą żonę, pogrąża się w cudzołóstwie" nauczał wyczulony w kwestii rozpusty św. Hieronim. Małżonkowie, którzy pragną przybliżyć się do raju, powinni się rozdzielić. Jeśli zaś nie stać ich na ten rozsądny krok, winni przynajmniej pozostawać w oddaleniu od siebie w noce - a tym bardziej we dnie! - poprzedzające niedziele i święta, jak też w środy i piątki - dla pokuty. Podobnie ma się dziać w ciągu trzech czterdziestodniowych postów, przed Wielkanocą, przed wrześniowym świętem Podwyższenia Krzyża Świętego i przed Bożym Narodzeniem. Młodym parom wspaniałomyślnie zalecano pozostawienie w czystości jedynie przez trzy noce po ślubie, aby w ten sposób przywykły do panowania nad zmysłami.
Średniowieczni teologowie nauki swe adresowali szczególnie do kobiet. To im oferowali wzniosły wzór czystej panny lub małżonki-dziewicy. Ta druga, jeśli nawet nie zdołała zachować dziewictwa fizycznego, winna zdaniem pobożnych mężów, pozostać czysta w sposób duchowy. Co to oznacza? Rzecz naprawdę prostą, bo polegająca jedynie na wstępowaniu w małżeńskie łoże z wyrazem najwyższej niechęci. Pożądana byłaby przy tym odraza do małżonka - trzeba mieć w pamięci fakt, że miłość otwiera szatanowi drzwi do ludzkiej duszy. Jednak jeśli ciało niewiasty stale pozostanie skromnie zakryte, zaś jej myśli ani przez chwilę nie przestaną kierować się ku Niebu, nie ma ona, mimo pewnej nieuniknionej grzeszności, (cielesne zbliżenia w małżeństwie uważano za grzech powszedni) szansę na miejsce w anielskim chórze - co oczywiste, niższej kategorii.
Agnieszka Pilichowska