Zakazana Broń
Dodane przez Admin dnia 02 maj 2005 18:59
Kusza jako broń miotająca znana jest europejskiej wojskowości od czasów starożytnych. Legendarnym jej twórcą był Zapyros z Tarentu (III w. p.n.e.). Jako broń bardzo szybko została przejęta do użytku przez wojska państw hellenistycznych, a następnie armie rzymskie.
O skuteczności i dalekonośności tej broni wspomina Ammian Marcelinus w swoich wspomnieniach z wojen galijskich (355-357). Wraz z upadkiem imperium upadła także wiedza wojskowa o wielu rodzajach broni, jednak kusza w większym lub mniejszym stopniu była nadal używana.
Na szerszą skalę została wprowadzona w armii angielskich Plantagenetów. Jednak jako broń pozostawała pod ścisłym nadzorem państwa, które wyraźnie określiło, że prawo do posługiwania się nią posiadali tylko żołnierze królewscy. Mimo tego swoistego nakazu pod koniec XI wieku notuje się w kronikach powszechny powrót tej broni na polach bitew.
Niespodziewanie w 1139 roku na II Soborze Laterańskim Kościół katolicki, jako reprezentant cywilizowanego świata chrześcijańskiego, oficjalnie potępił stosowanie w wojnie pomiędzy chrześcijanami oręża zbyt zabójczego, mając na myśli między innymi kusze.
Jakie powody stały za podjęciem takiej decyzji i dlaczego wprowadzono tego rodzaju zakaz? Przecież w tych trudnych czasach każdy sposób eliminacji przeciwnika wydawał się być dobry. Jednak zabijanie przeciwnika stawało w dużej kolizji z ideologią wojny rycerskiej, prowadzonej pomiędzy równymi, na określonych zasadach, respektowanych przez wszystkich uczestników. Wiek XII i XIII przynosi zmiany w taktyce wojennej. Oprócz szlachetnych i respektujących cywilizowane zasady wojen rycerzy, biorą w nich udział najemnicy, chłopi oraz formacje municypalne (milicje miejskie), dla których panujące zasady nie miały większego sensu. O ile dla wojny rycerskiej istotne było zachowanie przeciwnika przy życiu i wzięcie za niego okupu, o tyle wraz z pojawieniem się nowych uczestników rozgrywki wojennej, zaczyna się liczyć całkowita eliminacja.
W związku ze zmianą sposobu i celu wojowania najemnicy, piechota chłopska oraz milicje miejskie masowo rozpoczynają stosować broń przeznaczoną do jak najszybszego i najbardziej efektownego zabijania. Celem stają się zakuci w stal konni rycerze. Dlatego do użytku w coraz większym zakresie wchodzi szeroka gama broni drzewcowej: od zaostrzonych pali do berdyszów, partyzan czy włóczni, które doskonale nadają się do walki z jeźdźcami. Taki sam cel przyświeca masowemu używaniu broni miotającej - łuków i kusz.
Jednak dwunastowieczny arsenał był znacznie bogatszy w środki często groźniejsze, które nigdy nie doczekały się oficjalnego potępienia. Machiny oblężnicze - onagery, balisty, katapulty, proce, a także specyficzne rodzaje broni biologicznej (trupy zmarłych wrzucane do oblężonych miast) albo chemicznej (ogień grecki) były stosowane również masowo, ale nigdy nikt nie zakwestionował ich używania. Dlaczego więc kusza i łuk zostały napiętnowane? I określane jako broń zbyt zabójcza i nieszlachetna?
Pierwszą przyczyną podjęcia takiej decyzji była obrona wojny rycerskiej i jej reguł przed zmianą. Stan rycerski jako świecki mur Kościoła, powinien podlegać szczególnej ochronie. Sposób walki został oparty na cnotach chrześcijańskich - sprawiedliwości i odwadze. Orężem godnym do wykorzystania w tej walce stały się: miecz, topór, włócznia oraz maczuga, jako te rodzaje broni, w których używaniu wojownik mógł się wykazać tymi przymiotami. Podczas walki rycerz powinien popisać się własnymi umiejętnościami, zręcznością i siłą. Jednocześnie, może nie robiąc przeciwnikowi większej krzywdy, po odniesionym zwycięstwie wziąć go do niewoli i uzyskać odpowiedni okup. Kusza natomiast (a w mniejszym stopniu łuk) była przede wszystkim bronią zbiorową używaną w sposób anonimowy, podczas oblężeń i bitew. Zbiorowość ujawniła się w prostocie obsługi i ogólnej dostępności, dlatego byle ciura mógł bez większych problemów zabić z kuszy wielkiego i wielce odważnego rycerza. Taki los spotkał wielu, m.in. największy ideał rycerskości tamtych czasów, króla Anglii Ryszarda Lwie Serce, który zmarł śmiertelnie zraniony strzałem z kuszy, podczas oblężenia zamku Chalus w 1199 roku.
Doktrynerzy wojny stwierdzali, że łucznicy i kusznicy powinni strzelać do takich samych jak oni - bo tak jest sprawiedliwie. Broń, którą się posługują została uznana za wywrotową ponieważ jej użycie ingeruje w system społeczny (zacierając granice pomiędzy klasami społeczeństwa) - pozwala zabić dobrze wyekwipowanego i walecznego szlachcica, wojownika umieszczonego ze względu na funkcję militarną, wysoko w hierarchii feudalnego społeczeństwa. Kusze traktowano jako diabelski wynalazek, który swoją siłą rażenia i celnością zaskakiwał i wzbudzał strach. Nie przyjęcia był fakt, że bełt przebijał tarczę, zbroję i mógł lecieć dalej. Dlatego ze względu na ochronę ideałów rycerskich zakazuje się używania kuszy w wojnach z chrześcijanami. Pierwszą tego typu próbą był apel Urbana II z 1098 roku o nie używanie pomiędzy dziećmi Chrystusa tej diabelskiej broni.
Kolejnym powodem potępienia tej broni była chęć wyeliminowania z pól bitewnych wyspecjalizowanych grup żołnierzy (najemników) posługujących się kuszami. Ogromną sławę w tej dziedzinie uzyskali genueńczycy, których zbrojne formacje służyły przy dworach Hiszpanii, Francji i Węgier. Mimo wprowadzonych zakazów Kapetyngowie w 32 zamkach mieli rozlokowane 278 kusz i 265960 pocisków oraz odpowiednią ilość oddziałów zaciężnych kuszników. Przyczyna dla omijania zakazów była prosta: przed wprowadzeniem do szerokiego użytku długiego łuku angielskiego, tylko cztery szeregi sprawnie wyćwiczonych kuszników mogły stać się zaporą dla szarży ciężkozbrojnego rycerstwa.
Zakazy Kościoła obejmowały jedynie wojny toczone pomiędzy chrześcijanami. "Diabelska" kusza zostaje jednak zaakceptowana jako doskonały środek walki z niewiernymi, heretykami i wszędzie tam, gdzie świat chrześcijański jest zagrożony. W wojnie przeciwko heretykom, antychrystom lub niewiernym, zasady logiki leżące u podstawy tezy, że każdy sposób zabijania jest dobry, objawiają się w pełni. Ta niekonsekwencja krytykowana była przez nielicznych teologów (m.in. Rajmunda z Openafort, czy Jana Bożego). Opinie te pozostały jednak bez echa. Najlepszym przykładem ilustrującym zastosowanie kuszy w wojnach z niewiernymi mogą być listy załóg w zamkach w Palestynie. Otóż w Krak de Chevaliers (fortecy zakonu Św. Jana) na dwa tysiące stałej załogi, jedna czwartą stanowią kusznicy i personel obsługujący machiny oblężnicze, natomiast w Zamku Pielgrzyma (fortecy Templariuszy) kuszników w 1500 osobowej załodze było 300.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, zakaz używania kuszy miał charakter czysto socjologiczny. Kusza dzięki swej celności, nie skomplikowaniu i sile rażenia stała się prawdziwym wrogiem klas panujących na szczycie hierarchii społeczeństwa.
Niewyszkolony, biedny kusznik zabijający bogatego i doświadczonego rycerza, wojownika chrystusowego, to może skrajny przykład, ale nie do przyjęcia przez górne warstwy społeczne. Naciśnięcie cyngla to nie to samo co uczciwy i długi fechtunek kończący się chwalebnym zwycięstwem. Wojna rycerska była pewnego rodzaju rytuałem, swoista grą, ale bardzo potrzebną, ponieważ utwierdzała niższe warstwy o sprawiedliwości i logiczności całego systemu społecznego. Dzielni, zakuci w stal rycerze walczący za biednych maluczkich, to ludzie którym należały się zaszczyty i bogactwa. Jeden strzał z kuszy, a tym bardziej cała salwa, mocno mąciły ten obraz. Okazuje się, że leniwy amator polowań z sokołem, wielbiciel miłości dworskiej, zakuty w stalową zbroję zostaje zlikwidowany, staje niepotrzebny społeczeństwu, którego miał bronić. Takie fakty dostarczały bodźców do zastanawiania się nad rolą rycerzy i szlachty w społeczeństwie. Aby przerwać tego rodzaju rozmyślania Kościół sakralizując i wyróżniając rycerzy musiał szybko zareagować, czego efektem są opisane powyżej zakazy.
Jak to bywa w przypadku wszelkich zakazów, i te nie były w praktyce respektowane. I tym razem celowość i logika ludzka zatriumfowały. Taktyka wojenna zmieniała się coraz szybciej, kolejnym przełomem, jaki miał nastąpić było pojawienie się broni palnej. W tym jednak wypadku, co jest dziwne, nikt nie protestował, a jednym z pierwszych władców chrześcijańskich, który użył nowej broni był papież Klemens VII w 1350 roku.
Michał Wojtysiak
Bibliografia:
1. R. M. Jurga, Machiny wojenne, Kraków - Warszawa 1995.
2. G. Minois, Kościół i wojna, Warszawa 1988.
3. S. Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych, Warszawa 1987.