To, że ktoś obecnie wygrywa turniej bojowy świadczy o tym, że jest się sprawniejszym fizycznie od innych, agresywniejszym w walce i bardziej "otrzaskanym". Sam przecież piszesz, że w tym, co praktykujesz, nie ma ani skomplikowanych technik, ani wyszukanej pracy nóg. Pogląd, iż walka średniowieczna była wyłącznie skupiona na sile, wytrzymałości i agresji był głoszony w XIX wieku. Obecne analizy traktatów prowadzone przez międzynarodowe organizacje, np. ARMA wskazują, iż jest to straszne uproszczenie tematu. Kiedyś sednem walki były "sztychy". Siła fizyczna, agresja jest ważna, ale można ją w umiejętny sposób wykorzystać przeciw ją stosującemu.
"Jeśli język potrafiłby ciąć z jakiegoś powodu, tak jak potrafi to robić miecz, martwych byłaby nieskończona ilość."
Filippo Vadi
co do traktatów mogło być z nimi tak :] w średniowieczu "jedynka" + tarcza i sposoby walki tą bronią nie były nigdzie zapisane boo , dla nich to przypominało dzisiejszą jazdę na rowerku(każdy wie jak to się robi) :]
To, że ktoś obecnie wygrywa turniej bojowy świadczy o tym, że jest się sprawniejszym fizycznie od innych, agresywniejszym w walce i bardziej "otrzaskanym". Sam przecież piszesz, że w tym, co praktykujesz, nie ma ani skomplikowanych technik, ani wyszukanej pracy nóg. Pogląd, iż walka średniowieczna była wyłącznie skupiona na sile, wytrzymałości i agresji był głoszony w XIX wieku.
A gdzie ja tak pisze? Zrozum, ze nie da sie przełozyć w pełni tego co jest w traktatach na długi miecz do walki na jedynke i tarcze. Praca nóg, technika itp to podstawa ale nie taka sama jak w traktatach. Nie nauczysz się od siatkarza grać w kosza, a przecież i tu i tu piłka jest okragła. A to co piszesz o turniejach bojowych swiadczy o tym, że pojecia o tym nie masz. Nie znam żadnego naprawde dobrego zawodnika, który bazowałby jedynie na sile i agresji.
Odnosząc się do powyższej wiadomości - Marcinek nie miałam na myśli Ciebie Pisałam ogólnie.
Pisząc o zastosowaniu technik z "długiego miecza"(ps. - słowa te nie są moje lecz ówczesnych mistrzów) dla innych rodzajów broni - przykład traktatu na tasak :Lecküchner, Hans: Kunst des Messerfechtens - BSB Cgm 582, [S.l.] Nordbayern 1482 pokazuje, że się da
Chodzi tu głównie o założenia, czyli o to, jak już wcześniej pisałam, że z długiego miecza można co nieco zaczerpnąć, ale nie wszystko pasuje do jedynki i tarczy.
Wiem iż walka "długim mieczem" a krótkim mieczem z tarczą to nie to samo
Obecnie krótki miecz z tarczą wyparł tzw. półtoraka, inaczej niż to miało miejsce w historii - ironia losu.
A to tylko przez to, iż wiele technik obecnie jest zabronione w celach bezpieczeństwa, ale o tym dobrze wiesz.
Tak naprawdę stosuje sie wiele technik i pracę nóg, nie wiedząc iż są odpowiedniki ich w traktatach. Budowa ciała ludzkiego od kilku tysięcy lat się nie zmieniła i dlatego walczymy tak jak nasi przodkowie. Zobacz ile podobnych postaw masz w katanie i mieczu.
Nie znam żadnego naprawdę dobrego zawodnika, który bazowałby jedynie na sile i agresji.
No właśnie o tym pisałam, że dobry wojownik nie bazuje wyłącznie na sile i agresji
"Jeśli język potrafiłby ciąć z jakiegoś powodu, tak jak potrafi to robić miecz, martwych byłaby nieskończona ilość."
Filippo Vadi
Zobacz ile podobnych postaw masz w katanie i mieczu.
Właściwie, to z z ciekawości spróbowałem kendo i jednak podstawy sa inne. Wogóle mi się to nie przekładało na miecz i tarcze a nawet na długi miecz po europejsku.
Jesli ktoś chce walczyć mieczem i tarczą, to tak własnie powinien trenować. Wszystko inne to tylko dodatek.
MajkeL napisał/a:
Spam ;/ zgadza sie agresja jest ważną częscią walki ja tak sądze
Ważniejsza jest chłodna głowa . Agresja może działać przeciwko agresorowi, szczególnie jak dodasz do walki sztychy.
Matrona napisał/a:
Obecnie krótki miecz z tarczą wyparł tzw. półtoraka, inaczej niż to miało miejsce w historii - ironia losu.
Taaa, wyparł, tak jak broń palna wyparła szpadę. Długi miecz skończył jako broń "sportowa". Nawet jako broń cywilna nie przetrwał. Gdy Meyer pisał swój traktat, cywilną bronią "do zabijania" był już rapier.
Marcinek napisał/a:
Wiec jesli przyjmuje rady to tylko od najlepszych i sprawdzonych a nie od teoretyków.
No ja doszłam do tych samych wniosków. Trenuję szermierkę od ponad trzech lat, trzy razy w tygodniu. Zaczynałam od szpady i szabli, liznęłam trochę rapiera z lewakiem, mam za soba przygodę z traktatami w Armie. Teraz na tapecie jest puklerz. W dalszym etapie będzie jedynka z tarczą. Wnioski do jakich doszłam ucząc się w od różnych nauczycieli w kilku "szkołach szermierki". O zgrozo najbardziej skuteczni okazali się DOBRZY szermierze sportowi. Tacy, którzy zajmują dobre miejca w zawodach szermierki sportowej. A posługują się zaledwie klikoma "technikami" I nie chodzi tutaj o konkretną technikę posługiwania się konkretną bronią. Oni mają tak dobrą motorykę i tak bardzo są szybcy, że "zwykły szermierz ", a już szczególnie traktatowy nie ma z nimi żadnych szans, obojętne, co będzie trzymał w ręku. Co ciekawe szarmierz sportowy jest najskuteczniejszy, gdy zaczyna skakać tak jak w boksie, tylko że w pozycji szermierczej. Jest to bardzo skuteczne, szczegółnie jeśli chodzi o szybkość wyprowadzania ataków, tyle że nie sprawdzi się w walce opancerzeniu i na ślizkim i nierównym podłożu na przykład.
Na co cierpią "traktatowcy. Na zbytnie zachłystywanie się skomplikowanymi technikami z traktatów. Dlatego przeciętny trakatowiec dostanie omłot od przeciętnego "rąbiącego rymcerza". Dlaczego? Bo ćwiczenie godzinami na treningach technik z traktatów, bez solidnego przećwiczenia ich w walce jest, jak ktoś kiedyś na freha napisał, lizaniem lodów przez szybę . Co gorsza zamiast perfekcyjnie przećwiczyć w walce PODSTAWOWE techniki i właśnie "chodzenie", brnie w coraz bardziej skomplikowane techniki z traktatów ćwiczone co najwyżej na współpracującym pratnerze. Dlatego sorry, ale dla mnie większym autorytetem jest osoba zajmująca dobre miejsca w rymcerskich i sportowych turnniejach niż studiujący traktaty teoretyk. Bo by to robić ze zrozumieniem potrzeba praktyki.
Mały przykład, przyszedł kiedyś do nas na trening do Army "wcześniak od jedynki i tarczy". Miał tylko klilka razy w ręku symulator długiego miecza. I co? Walka z najlepszym, najdynamiczniejszym i najagresywniejszym wymiataczem w naszej grupie 50/50. A chłopak był po prostu dobrze "obity" w walce wczesną jedynka z tarczą i to mu wystarczyło by sobie całkiem nieżle poradzić . Ekstra się z nim walczy również szablą husarską. Nie mówiąc o puklerzu .
Widzę, iż wszyscy jesteśmy zgodni, że podstawą dobrego szermierza jest ciężki trening i sparingowanie z przeciwnikiem. Różnica tkwi jedynie w obranej drodze do osiągnięcia tego celu - jakim jest osiągnięcie jak najlepszych wyników. Uważam, iż nie ma sensu tracić czasu na opracowywanie technik, skoro już ktoś je wymyślił, opracował i opisał. Lepiej poświecić ten czas na ich przetrenowanie. Przecież w "sportówce" też korzystasz z wiedzy spisanej przez innych - a nie samemu za każdym razem je wymyślasz.
Moniko, masz rację, iż podstawową wadą dzisiejszych osób trenujących fechtunek wyłącznie na podstawie traktatów, jest ich zachłyśnięcie się fajnymi - skomplikowanymi technikami. Lichtenauer propagował prostotę w walce, oczywistą sprawą jest, iż proste techniki są najskuteczniejsze w realnej walce. To dopiero późniejsze traktaty obrosły w "przerost formy nad treścią".
My na treningach skupiamy się na wykorzystywaniu w czasie walk prostych technik, co nie oznacza, iż nie warto znać i stosować bardziej skomplikowane. A czemu też nie korzystać z pomocy jaką tu są traktaty?
Marcinku, nie kwestionuję twoich umiejętności walki w obecnie stosowanym "systemie walk" - jedynka w połączeniu z tarczą. Jednak nie mogę się z Tobą tu zgodzić, iż:
najprostsza metoda żeby sprawdzić komptencje, to zapytać o osiagnięcia. Co to za mistrz co nigdy turnieju nie wygrał, ja bym takiemu nie ufał.
Słynny trener boksu "Papa Sztam" nigdy nie był mistrzem. A to on wyszkolił wielu mistrzów - złoty okres polskiego boksu.
Mistrzowie wschodnich sztuk walki - np. z Klasztoru Shaolin, nigdy nie wygrali żadnego turnieju (bo w nich po prostu nie uczestniczą) a nikt też nie kwestionuje ich umiejętności.
Podsumowując, aby poznać wartość trenera - mistrza najlepiej jest go osobiście poznać, a nie patrzeć wyłącznie przez pryzmat osiągnięć
"Jeśli język potrafiłby ciąć z jakiegoś powodu, tak jak potrafi to robić miecz, martwych byłaby nieskończona ilość."
Filippo Vadi
Słynny trener boksu "Papa Sztam" nigdy nie był mistrzem. A to on wyszkolił wielu mistrzów - złoty okres polskiego boksu.
Masz rację. Ale sytuacja jest troche inna. Często tak bywa, że w sporcie wyczynowym wybitni trenerzy nie byli wybitnymi zawodnikami. Jednak walka turniejowa to raczej młoda dyscyplina i ewentualny instruktor musi poznać sam z autopsji to czego chce nauczyć. Chyba, że jest to bardzo dobry obserwator, który podpatruje najlepszych, umie to przekazać ale sam nie jest w stanie wykonać. Ja mam na myśli takich, którzy próbują przekazać jakieś tam stosowane przez siebie techniki, które są przez nich wykorzystywane ale bez większego skutku.
Próbując wyciągnąć wnioski :] doszedłem do tego że na początku, trzeba trenować "chodzenie" - poruszanie się, podobnie jak w boksie, lub innych sztukach walki,(skakanka, biegi, przysiady itp.). Co do nadgarstka :] zacząć grac w tenisa ziemnego albo machać "Treningowym kijem" nie za ciężkim nie za lekkim :] ale systematycznie. A reszta wyjdzie w praniu, na sparingu lub treningu, podłapać jakieś techniki, no i w drogę, świat podbijać! :]
Nadal się z Tobą nie zgadzam. Nie ma żadnej różnicy. Różni się tylko skalą rozpowszechnienia. Każdy trener musiał być zawodnikiem, tylko nie każdy musiał być mistrzem aby zostać dobrym trenerem. I tu zgoda, iż:
instruktor musi poznać sam z autopsji to czego chce nauczyć.
Przeczytanie nawet tysiąca książek bez dalszego ich praktycznego przetrenowania nie spowoduje, iż będziesz dobrym trenerem, tym bardziej zawodnikiem (wojownikiem). O czym zapewne dobrze wiesz.
Książki - traktaty mają na celu zebranie w pewną całość logiczną już poznaną wiedzę, aby następni nie musieli tego samego przerabiać.
Tak więc, może warto byłoby zebrać zebraną przez Ciebie wiedzę, umiejętności i przekazać ją młodszemu pokoleniu
Pozdrawiam
"Jeśli język potrafiłby ciąć z jakiegoś powodu, tak jak potrafi to robić miecz, martwych byłaby nieskończona ilość."
Filippo Vadi
Masz racje. Tylko nie bierzesz pod uwagę specyfiki polskiego środowiska turniejowego. Tu nie ma wieloletniej tradycji, metodyki, na której instruktor moze się oprzeć przy szkoleniu. Skąd taki instruktor ma wiedzieć, ze to co pokazuje jest skuteczne?