No ja dziękuję za zamieszczenie kilku filmów z Twoich walk, bo jak do tej pory współczesny turniej późnośredniowieczny kojarzył mi się z szarżą wbiegających na siebie dwóch mastosontów. Mój ulubiony filmik to:
http://www.youtube.com/watch?v=Nciqwf2LXgA
To akutar taka luzacka walka rozgrzewkowa. Czasmi musze się wybiegać.
Bardzo mi się podoba, jak zresztą pisałam pare postów wyżej Twoja praca nóg i ten "luzik" kontra szarżujący buldożer i wzorcowe trzymanie dystansu
Ten luzik działa również w bohurcie. Zamiast męczyć się machając na zmianę mieczem i tarczą wolę postać, poczekać na dobry moment i uderzyć raz tak, że gaśnie światełko. Oczywiście to już raczej nie mieczem. To też pozostawiłbym pod rozwagę szalonym pływakom. Nalezy pamiętać, że seria z karabinu nie zrobi takiego wrażenia na czołgu jak jeden przeciwpancerny.
(jeszcze długi miecz na Byczynie robił wrażenie). Chodzi mi o to, że jak dla mnie, to była taka poglądówka nt technik
Półtoraka to akurat nie trenuję i nie lubię. Troche podstaw, sprawności ruchowej i siły, to wszystko co mogę pokazać w półtoraku.
Ale do rzeczy, jak dla mnie te filmy mają spore walory edykacyjne, np widzę że wyjściowa pozycja z ręką z mieczem i nogą z przodu to nie jest jakiś straszny grzech :-)
W takim ustawieniu jest lepszy zasięg, trzeba więcej popracować w obronie, ale za to mozliwości ataku są dużo większe.
Ciebie trzebaby było uwzględnić by dostosować się do miecza i tarczy? A może zapomnieć o szablowych mykach?
Przede wszystkim to, że ma się tarcze. Trzeba wiedzieć kiedy zasłonić się tarczą a kiedy mieczem i skoordynować jedno z drugim. Myśle, że szabrowe myki są jak najbardzej na miejscu oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Wiadomo, że przeciwnik ma zbroję więc odpadają wszelkie ciecia oraz lekkie uderzenie nadgarstkiem.
Np przeszkodą jest to, że jednymi z podstawowych celów ataków w szabli jest dłoń i przedramię, co trochę zmienia postrzeganie dystansu.
Myśle, że ciosy na przedramione powinny być punktowane. Walcząc jedynka + tarcza z przeciwnikiem, który broni się dość standartowo, takie trafienia nie sa trudne. Jeżeli chodzi o dlonie to nie koniecznie ze względu na delikatność palców, które nawet w dobrych rękawicach potrafią się łamać.
A kłopoty zaczynają się wtedy, gdy przeciwnik taki strzał w przedramię ignoruje i dalej pcha się prosto na sztycha, który aż sam się prosi, bo tylko kwestia wyprostowania ręki w łokciu. Ale to już są niuanse, nie turniejowej, tylko realnej walki, która ze względu na wymóg bezpieczeństwa jest poza naszym zasięgiem.
Sztychów zadawać nie można, ale jesli przeciwnik sam się nadzieje, to już chyba co innego. Jezeli już wystawiam sztych do przeciwnika, to na wysokość głowy. To jest dość denerwujące i chyba mało kto będzie pchał się głową na sztych. Jezeli się już zdecyduje skrócić dystans, to musi zbić miecz albo zasłonić głowę tarczą. W tym drugim przypadku nie dość, że ogranicza sobie pole widzenia, to jeszcze odsłania nogi.
Marcinek napisał/a:
[To akutar taka luzacka walka rozgrzewkowa. Czasmi musze się wybiegać.
Tyle że ten luz mają ludzie, którzy dobrzy walczą, doprowadzając przeciwnika do zwątpienia, bo nie można ich trafic .
Marcinek napisał/a:
Półtoraka to akurat nie trenuję i nie lubię. Troche podstaw, sprawności ruchowej i siły, to wszystko co mogę pokazać w półtoraku.
Ale masz bardzo dobrą dynamikę, a jak widac podstawy w zupełości wystarczą. Ludzie zbyt wielką wagę przywiązują do jakiś wyrafinowanych technik, a nie potrafia nawet trzymac dystansu czy chodzić na nogach, nie mówiąc o prawidłowym ataku. Dwa razy byłam świadkiem, jak osoby wogóle nie walczące bronią "dwuręczną" utarły nosa "specjalistom" od długiego miecza. W jednym przypadku - było to akurat sparring na shinaje, dlatego pchnięcia nie były zabronioną techniką, gośc który zajął tej soboty 2 miejsce na międzynarodowym turnieju szpady w swojej konkurencj (miał tak dobry dzień że ciągiem wygrał 27 walk), był zmuszony chłopaka przystopować bardzo bolesnymi pchnięciami, bo ten tak agersywnie i skutecznie atakował.
Marcinek napisał/a:
Myśle, że ciosy na przedramione powinny być punktowane. Walcząc jedynka + tarcza z przeciwnikiem, który broni się dość standartowo, takie trafienia nie sa trudne. Jeżeli chodzi o dlonie to nie koniecznie ze względu na delikatność palców, które nawet w dobrych rękawicach potrafią się łamać.[quote]
A ja myślałam że nie liczy się uderzeń, w trosce o dłonie . Na wewnętrznej stronie nadgarstków jest masa ścięgien i żył, w przypadku braku ochraniaczy, tj gdyby walka była bez blach w realu, nawet niezby mocne, ale precyzyjne cięcie może przynieść fatalny skutek. Ostatnio tak obrewałam (kolega zostawił autograf ;-) ), całe szcześcieże 5 mm od żyły, tępe ostrze weszło dokładnie między przeszywę, karwasz i mankiet rękawicy.
[quote]Marcinek napisał/a:
Sztychów zadawać nie można, ale jesli przeciwnik sam się nadzieje, to już chyba co innego. Jezeli już wystawiam sztych do przeciwnika, to na wysokość głowy. To jest dość denerwujące i chyba mało kto będzie pchał się głową na sztych. Jezeli się już zdecyduje skrócić dystans, to musi zbić miecz albo zasłonić głowę tarczą. W tym drugim przypadku nie dość, że ogranicza sobie pole widzenia, to jeszcze odsłania nogi.
No kolega, z którym czasem pykami się "półtorką", reaguje panicznie na taki sztych skierowany w wizurę. Zwraca mi uwagę, bym tego nie robiła, inna sprawa to samo zbicie lini, tj kiedy ktoś wystawi broń sztychem do przeciwnika, inny kolega "szablista" twierdzi że w szabli jest badzo łatwo taka linię zbić. Tyle że wszystko zalezy od poziomu wyszkolenia "sztychacza", z doświadczonym szpadzistą nie radziłabym takich operacj, bo on po prostu zrobi tzw obejście i pchnie. Co innego ludzie, którzy w ten sposób "na codzień" nie walczą, bo oni po prostu nie mają w tym praktyki, a poza tym tak napawdę wcale nie chcą sztycha koledze wpakować, dlatego jak juz to robią to wolno i niepewnie. Przez to niektórzy uwazaja, że pchnięcia są nieskuteczne.
Walczysz mieczem i tarczą-najważniejsza jest wytrzymałość i siła, żeby Ci ręka nie odleciała po zblokowaniu tarczą A, tak, ale przedtem trzeba trochę zajarzyć o co c'mon, bo jak to Drizzt napisał- nie jest to zabawa dla debili.
A co do sprzętu-przydałaby się w miarę dobry sprzęt, który wytłumiłby ciosy, bo dostać w banię mieczem nie mając hełmu to niezbyt przyjemne doświadczenie podobno...